Forum Elisjum  Lineage II Allseron Strona Główna Elisjum Lineage II Allseron
Nowy adres forum www.elisjum.com/forum/


Niekończąca się opowieść (dołącz- zapraszmy, full klimat)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Elisjum Lineage II Allseron Strona Główna -> Porozmawiajmy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sethrias




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

 PostWysłany: Czw 19:10, 29 Cze 2006    Temat postu: Back to top

W rozdziale ty poznajemy jakże niesforną postać chuderlawego Elfa, którego wszyscy oczekują jak Zbawienia

i oto co się dzieje. W uszach osób znajdujących się w karczmie rozlegala sie delikatne dźwięki dzwoneczków. Niebiańskie liry roztaczają jedwabną nutę. Lecz ku zdziwieniu tu obecnych muzyka owa zwiastunem niszczęścia będąc, strach w nich potęguje.
I nagle cisza, nic nie słychać, umilkła muzyka, świergot ptaków. Zdać się by mogło, że nawet płonące szczapy na kominku ucichły.

<Wtem do izby, z wielkim hukiem, chuderlawa postać Elfa wpada. Szata na nim ślady walki nosi. Twarz obdrapana i spocona ...... a w pośladku strzała tkwi>RATUNKU <zakrzyknął, zatoczył się i padł> <Spojrzał na wybałuszone oczy Towarzyszy i zanim przytomność stracił, rzekł przez zaciśnięte zęby>Zatruta jest. Pomóżcie.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Czw 20:12, 29 Cze 2006    Temat postu: Back to top

<Wszyscy spojrzeli z przerażeniem na Setha, a potem, jak na komendę, na Irgiannę. Zbulu odchrząknąl i rzekl:>
- No, Irgianno, czas sprawdzic twoje umiejętności. Pomóż Sethowi, szybko, zanim trucizna opanuje caly jego organizm.
Irgianna spojrzala z nieskrywanym przerażeniem na kompanów.
-A-a-a-alllle jjja.. nie umiem. Nie dam sobie rady. A jak mu zrobię jeszcze większą krzywdę? wtedy wygnacie mnie stąd na cztery wiatry!
Kahi, który wlaśnie wszedl do karczmy i zobaczyl wspólklanowiczów spogladających to na Setha, to wymownie na Irgiannę, stwierdzil:
- No, mala, to twój chcrzest bojowy. Pokaż że masz do tego leb. Zabieraj się do tylka Setha. Już, już, już. Bez dyskusji.
<Irgianna spojrzala z rozpacza na zebranych, a potem poprosila o zaniesienie Setha do pokoju. Tam rozerwala szatę na posladkach kaplana i bez rumieńców i chichotów typowych dla kobiet w takich sytuacjach zabrala się za robotę. Rzucila czar narkozy, po czym oczyścila z krwi i osocza cialo dookola wbitej strzaly. Później chwycila grot za plazy i powoli, pomagając sobie czarem rozluźnaiającym mięśnie, milimetr po milimetrze wyciągala strzalę. Gdy wreszcie tego dokonala, pozwolila sobie po raz pierwszy glebiej odetchnąć. Pozostalo jej tylko rzucić czar antidotum - neutralizujący truciznę, bo nie znala zaklęć, które by ją zlikwidowaly. Jeszcze czar lagodzący ból, i przeciwko zakażeniu. Teraz wystarczylo zdjąć czar narkozy a rzucic czar zwyklego snu. Mloda kaplanka skończyla, rozlunila napięte do granic mięśnie, otarla pot z czola. Oklapnela na krześle i odpoczywala chwilę. Potem wyszla z pkoju i poszla do karczmy. Spojrzala niepewnie na siedzących tam klanowiczów.>
- Wyciągnęlam strzale i zneutralizowalam truciznę. Nic więcej nie mogę zrobić, nie mam aż takich umiejętności. Teraz Seth śpi, zbudzi się za kilka godzin.
<Stwierdziwszy to Irgianna wyszla na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza i by nie widzieli, jak drży, bliska utraty przytomności z wysilku po niedawno przebytej niedyspozycji.>


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Leghanis




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

 PostWysłany: Czw 21:16, 29 Cze 2006    Temat postu: Back to top

lekko oszołomiony wyżłopanym piwem elf spojżał na toważyszy i wybełkotał:
- jaaak ja byłem mlody jeszcze to trucizne sie wysysało, a nie jakieś tam czary <beknął i wzioł kolejny łyk piwa>


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Zbulu
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

 PostWysłany: Czw 22:17, 29 Cze 2006    Temat postu: Back to top

Gdy smiech po komentarzu Leghanisa nieco przymarl podniol sie ze swojego krzesla i ruszyl w strone drzwi. W ogolnym rozgardiaszu nikt nie zauwazyl jego znikniecia. Po wyjsciu z karczy podszedl do Igriany, ktora siedziala sama pod rzewem. Usmiechnal sie do niej po czym dodal.
- Dobrze sie spisalas.
Widzac niepewnosc w jej oczach powiedzial.
- Czym sie przejmujesz? Widzialem jak sie wahalas, obawialas sie pewnie, ze sobie nie poradzisz? Jak widzisz nie potrzebnie, z Sethem wszystko w porzadku.
Zreszta to nie pierwszy raz gdy swoj herlawy elficki tylek wpakowal w tarapaty. To, ze my to robimy caly czas nie znaczy, ze i on powinien. <dodal smiejac sie> Gdy my mamy klopoty i oberwiemy to wlasnie on sklada nas do kupy i chyba zapomina o tym ze majac strzale w tylku potrzebna jast pomoc uzdowiciela, a sam sie nie uleczy.
Widzac iz jeszcze nie do konca ja przekonal dodal.
- Spisalas sie naprawde niezle, zwlaszcza iz jestes jeszcze oslabiona po hmmm ...ostatniej przygodzie...<wyraznie zaakcentowal ostatnie slowa lekko sie usmiechajac>. A tak poza tym wszystkim, to poza mna i Toba to reszta naszego towarzystwa nie ma zielonego pojecia o magi. No oczywiscie poza Sethem ale on byl nieprzytomny. Nawet jesli nie usunelas calkowicie trucizny z jego organizmu to unieszkodliwilas ja na tyle aby nic mu nie grozilo. Jak sie obudzi sam sobie z tym poradzi.
<widzac iz w kocu ja przekonal i watpliwosc oraz niepewnosc znikla z jej twarzy spowaznial i zmienil temat>

- Rozmawialem z Haxonem powiedzial mi co nieco z Twojej histori nie wdawal sie w szczegoly ale wiem iz zostalas skrzywdzona. Opisal mi tez Twych oprawcow. Wczesniej rozmawialismy o mojej podrozy i powiedzialem mu iz udaje sie do krainy gdzie mozna spotkch te stwoy, jednakze kiedy przytoczyl mi opis podany przez Ciebie zorientowalem sie iz musi to byc zupelnnie odmienne plemie, poza tym tereny opisane przez Ciebie zupelnie nie pasuja do tych ktore wystepuja w krainie do ktorej ja musze sie udac.
Zaluje bardzo ze nie bede mogl sie przylaczyc do wspolnej wyprawy, ale nic nie moge na to poradzic. Zreszta uwazam iz jest to nawet lepsze rozwiazanie. Bedziesz mogla sie tam sama udac i u boku swego ukachanego pogrzebac demony z przeszlosci.

- Dosyc! <owiedzial gwaltwnie wytracajac Igriane z ponurego nastroju>. Trza nam wracac do srodka, bo towarzysze i napitki czekaja.<usmiechnal sie szeroko i zaczal isc w dtrone drzwi, w polowie dogi odwrocil sie i powiedzial>
- A jesli jeszcze martwisz sie czy zrobilas wszystko jak nalezy w sprawie Setha to zrob tak jak ktos tam<pokazal reka na budynek karczmy> w srodku zaproponowal. <usmiechajac sie beszczelnie> Pojdz do pokoju Setha ukleknij przy jego lozu i wyssij trucizne z jego tylka.
Powiedziwszy to czym predzej sie wycofal do karczmy widzac iz Igriana szuka czegos ciezszego aby w niego rzucic.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Kahi
Administrator



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawiercie obecnie Warszawa

 PostWysłany: Pią 10:52, 30 Cze 2006    Temat postu: Siedzą Back to top

Siedzą, piją, lulki palą i ze strzałami w d.. biegają. Banda obiboków, zachlajdusz i żarłoków <beknął głośno>. Co się z Wami dzieje? Nie macie co robić? Wszystkie niewinne i dobre stwory już wymordowane? To brać się za czyszczenie ekwipunku, ostrzenie broni, bo jutro zaczynamy jakąś większą wyprawę. I nie chcę słyszeć żadnych wymówek w stylu małej dziewczynki: mam strzałe w d..., boję się, czy już późno i muszę iść spać. Brać się do roboty, bo kasa Bractwa pustkami świeci, a weksle na 4kk wystawione i wierzyciele już u bram czekają.
A jak się dowiem, że któryś zamiast walczyć u boku mego, siedzieć będzie i dziewki podrywał, to się z nim rozliczę i to bardzo miło.
Ech, zrzędliwy się robię na starość, a i włosy mi posiwioły odkąd wybroliście mnie na <chrząknał> wodza. Po co mi to było?
Sethriasowi, jak się obudzi powiedzcie, żeby wincyj się z amorami nie zadawał, no chyba że ta strzała była od Leghanisa. Te łylfy zowsze się gryzom - no nie wim czy to przez przypadek nie wyndetta za wczorajszą pomoc Seta. Dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
xath




Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pieniądze brać na piwo?

 PostWysłany: Pią 14:03, 30 Cze 2006    Temat postu: Back to top

Drzwiz hukiem się otwierają i do karczemnej izby niczym wicher (bo "zawiany" mocno) wpada, a raczej wtacza się prowadzony przez dwie ladacznice Xath... Na towarzystwo spojrzał... Zzielaniał na pysku, zbladł, coś tam wybełkotał ni do siebie, ni do towarzyszek swoich... Coś na ksztalt "Puścta mnie, bo do wychodka muszę" po czym znacznie otrzeźwiony pognał tam gdzie nawet król piechotą chadza roześmiane pannice zostawiając ku gawiedzi zebranej oka i ucha uciesze.

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pią 19:34, 30 Cze 2006    Temat postu: Back to top

<Irgiana spojrzala z wyraźnym politowaniem na Xatha przemieszczającego się do ustępu chwiejnym krokiem. Pomyslala, ze chyba nigdy nie będzie w stanie tolerować jego sposobu bycia... Westchnąwszy wrócila do rozmowy ze Zbulem. Ciekawe przy tym bylo, że jedna jej dloń spoczywala na dloni maga, a drobne, wąskie paluszki przesuwaly się po twardych knykciach dloni mężczyzny. Druga dloń bląkala się gdzies przy dekolcie kaplanki. Spojrzala z trudem skrywaną dezaprobata na panny które przyprowadzily Xatha, po czym wskazala im miejsce gdzies w kącie, by nie musieć ich oglądać. Postanowila wyjść za tawernę by srawdzic, czy Xathowi może jakowejś lewatywy na dobry sen zaserwować nie trzeba. To, co zobaczyla zanim doszla do wychodka sprawilo, że zamarla. Następnie zaczęla sie drzeć z przerażenia.>
- Zbulu, Kahi, Hax, chodźcie tu, szybko, szybko!!! AAAAA!!!


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
xath




Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pieniądze brać na piwo?

 PostWysłany: Pią 20:11, 30 Cze 2006    Temat postu: Back to top

Topór z wizgiem przeciął powietrze... Minął o włos... Potężny najemnik o łysej jak kolano czaszcze i szczeciniastej rudej brodzie machał nim niczym cepem... Długowłosy tylko unikał... Czekał... Gdy ostrze ciężkiego berdysza wzniosło się do ciosu długowłosy zwinął się w półpiruecie, minął spadające ostrze, po czym stanął za plecami swego adwersarza... Krótkie kopnięcie pod kolano... Wstrętny trzask pękających wewnątrz nogi scięgien i stawów... Rudobrody padł na kolana... Dwie dłonie najlepszej adeńskiej stali zalśniło w popołudniowym słońcu...
-Na kolana... Módl się... I wypowiadaj imię me - szepnął długowłosy, po czym płynnym ruchem poderżnął gardło swojemu napastnikowi... Ciepła posoka popłynęłą ku zadeptanej nieco murawie...
Xath schlapany nieco krwią stał pomiędzy dwoma zezwłokami... Pierś jednego mężczyzny znaczyły karmazynowe kwiaty ran... Po dłoni Xatha powoli ciekła krew... Rudobrody wciąż drżał w konwulsji. Długi sztylet z obrzydliwym trzaśnięciem zanurzył się w oku konającego aż po samą rękojeść...
-Długo to trwało Irgiano - odrzekł zabójca tonem płaskim niczym grobowa płyta - Ponoć wy, mroczne elfy macie wrodzone talenta by przeczuwać niebezpieczeństwo... A kapłani Shilen ponoć szczególnie wyczuleni są na zbliżającą się śmierć... Powiedz mi... Czy to prawda...?
Choć Irgiana nie mogła tego widzieć usta Xatha skrzywił cyniczny półuśmiech... Przestąpił nad świeżym jeszcze trupem kierująć swoje kroki ku gospodzie... Idąc powoli wyjmował jakieś drobiazgi z zamszowego woreczka... Na jego dłoni zalśniły rubionowe kuszyny wielkości paznokcia... Gdy wszedł do izby jego wzrok zatrzymał się na siedzących w kącie ladacznicach...
-Precz... - wycedził przez zęby - Powiedzcie Krhatroowi, że wciąż czekam... Na niego...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pią 21:15, 30 Cze 2006    Temat postu: Back to top

<Irgianę dręczyly zle przeczucia. Dostrzegla plynacą leniwie po trawie czerwona strużkę. Podeszla tam ii zobaczyla dwóch rozplatanych niemalże na dwie części mężczyzn, których dymiące trzewia wyplywaly na ziemię, śmierdząc potwornie. Irgiana na ten widok poczula fale mdlości i oparlwszy sie o jakąś ścianę, zwymiotowala. Po kilku chwilach, gdy dolegliwości ustaly, wrócila na miękkich nogach do tawerny. "Nie lubię takich widoków, odwyklam od widoku krwi, dawno nie bylo mnie na polowaniu", myśli chaotycznie przesuwaly sie w jej glowie. Doszedlwszy do wolnego miejsca, oklapla i lyknela wina Kahiego.>
- Cholera, niech Xath nie zalatwia tu swoich porachunków bo ja się wykończę.
<rzuca kuflem w Xatha.>


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
xath




Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pieniądze brać na piwo?

 PostWysłany: Pią 21:35, 30 Cze 2006    Temat postu: Back to top

Zabójca płynnym, choć nieco leniwym ruchem uchylił się przed zaimprowiowanym pociskiem. Jego dlon powedrowala zaplecy, gdzie z za paska z cichym sykiem wynurzyło się małe ostrze... Kończąc unik wypuścił mały nóż spomiędzy palców... Stalowa igła trafiła w ścianę na wysokości oczu Irgiany... cale od jej glowy...
-Pierwsza zasada wiecznego życia - wysyczał Xath - Coia ten' coia, gurtha ten' gurtha... -Druga... - zabójca zamyślił się trąc palcem policzek... Nie denerwowac zabójcy na kacu.
To rzekłszy wstał niespiesznie i z karczemnego wybył przybytku, coby więcej zamieszania nie uczynić obecnością swoją... Nim piasek w klepsydrze raz się skończył oddalił sie tak, iż zobaczyć go już nie można było.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Zbulu
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

 PostWysłany: Sob 2:02, 01 Lip 2006    Temat postu: Back to top

Mag przygladajac sie calemu zajsciu z pewna rezerwa pokiwal tylko glowa na boki mowiac sobie samemu iz nie warto interweniowac. Zna kilka sekretow Xatha wypil z nim nie jeden trunek nie jeden przybytek razem odwiedzili i niejednego wroga wspolnymi silami powalili. Zabojca byl pierwsza osoba ktora poznal w Bractwie. To wlasnie do Xatha, Kahi wyslal (wtedy jeszcze zupelnie nieopierzonego) maga aby pobieral nauki. Zbulu zdaje sobie sprawe, iz mimo tego wszystkiego nigdy nie pozna najmroczniejszych sekretow skrywanych w duszy Xatha. Podejrzewa nawet iz chyba nie ma takiej osoby na calym swiecie. Zdaje sobie sorawe iz z czasem niektore z ciemnych spraw z przeszlosci Xatha moga wyplynac na wierzch, podejrzewa tez i niektore z nich moga przerosnac sily jego nauczyciela, jednakze wie co wtedy bedzie robil. Bedzie stal u jego boku szykujac swe najsilniejsze zaklecie....

<otrzasnal sie z ponurych przemyslen, i spojrzal w strone Igriany, w jej oczach wciaz jeszcze bylo widac slady strachu, usmiechnal sie do niej>
- To caly Xath, nie masz sie czego obawiac, nie chcial cie skrzywdzic i pomimo tego iz nieco wypil doskonale wiedzial co robi. Gdyby chcial Cie skrzywdzic juz by Cie z nami nie bylo.
<widzac iz jego slowa wcale jej nie uspokoily, dodal usmiechajac sie szeroko>
- Nie wiem czy wiesz ale on byl moim nauczycielem. Wiele mnie nauczyl i nie tylko jak zabijac. Znasz mnie i moje wspaniale cechy charakteru<usmiechajac sie jeszcze szerzej>. Czesc z nich podszlifowalem w Jego towarzystwie wiec nie moze byc tak zupelnie zepsuty.
<powiedziawszy to siegnal po kufel z piwskiem, rozgladajac sie czy Kahi nie patrzy i czy znowu grzmiec nie bedzie iza to ze sie opija i obija za razem>


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Sob 12:48, 01 Lip 2006    Temat postu: Back to top

<Irgiana drżącymi dlońmi dzierżyla puchar z zamówionym przez siebie mocnym winem i pila usilując opanować drżenie calego ciala, które nie ustawalo od chwili zobaczenia dwóch martwych mężczyzn. Widziala już że nigdy nie dogada się z Xathem... i że się go boi. Bardzo boi.
Z pokoju z góry zszedl Seth. Wyglądal trochę lepiej, ale poruszal się ostrożnie z racji okaleczonego pośladka. Nie mogąc sie dosiąść, podszedl do kompanów i lyknąl wina z pucharka Irgiany.>


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Zbulu
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

 PostWysłany: Nie 5:59, 02 Lip 2006    Temat postu: Back to top

Godzina czwarta nad ranem wszyscy jeszcze spia - prawie wszyscy - Na szczycie schodów pojawia sie sie postac w podróżnym płaszczu. Pewnym krokiem zchodzi ze schodów i zbliza się do miejsca gdzie na ogół przesiaduja bracia i siostry klanu Elisjum. Wyciaga szylet gdziez ze swej szaty wyciaga zwoj oraz niewielki blyszczacy przedmiot. Pofchodzi do stolu kladzie na nim zwoj a nastepnie wbija w niego sztylet. Do rekojesci sztyletu przymocował owy bblyszczacy przedmiot ktory trzymał a kyóry okazał się naszyjnikiem wykonanym ze złota a jego zwieńczenie stanowil nie spotykany klejnot któremu przy odrobinie wprawy można było nadać niemałe moce magiczne.
Uśmiechnął się do siebie, nie obawiał się iż ktoś niepołowany zabierze naszyjnik. Mag spedził sporo czasu zaklinając go tak aby tylko jedna osoba mogła go używać. Ostatni raz szybko przeczytał swoja notkę.

"Bywajcie bracia i siostry. Jak wiecie muszę udać się do odległej kainy załatwić pewne sprawy o których nie mogę Wam teraz powiedzieć. Bardzo żałuję iż nie mogę udać sie z wami na wyprawę aby złorzyć grzecznościową wizytę pewnym ogrom, ale cóż nic na to nie poradzę. Pozdrówcie ich i ode mnie.
Igriano zostawiam Ci tej naszyjnik. Oprócz tego że ładnie wygląda ma też pewne właściwości magiczne dzięki którym ja lub mój posłaniec będzie Cię mógł odnaleźć choćby i na końcu świata.
Nigdy nie byłem dobry w pożegnaniach więc nic więcej nie powiem jeno iż będę wyczekiwał dnia kiedy nasze scieżki znów sie połączą.
- Zbulu."


Po tym wszystkim otworzył drzwi zaczerpnął swieżego rannego powietrz, zarzucił kaptór na głowę i ruszył przed siebie. Ostatni raz odwrócił się, spojrzał na karczmę w której spali jego bracia i siostry i powiedział cichutko.
- Bywajcie życzę Wam powdzenia i mam nadzieję iż moja misja zakończy sie sukcesem i niedługo się zobaczymy.
Po czym już bez oglądania się ruszył w drogę.
Nie uszedł za daleko gdy zza pobliskiego drzewa wyłoniła się postać mrocznej elfki.
- Chciałeś uciec nawet nie pożegnawszy się właściwie<powiedziała lekko oburzonym tonem>
Mag zasmiał się i powiedział.
- Heh przeczuwałem iż mogę Cię jeszcze spotkać. Nie przepadam za pożegnaniami więc zostawiłem notkę i mały prezencik dla Ciebie.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 12:05, 02 Lip 2006    Temat postu: Back to top

- Jak długo może cię nie być? - spytala elfka usiłując walczyć z drżeniem glosu. - Nie bądź tam dlugo. Wracaj szybko... będę tęsknić.
- Irgiano, przecież masz resztę klanu, ja nie jestem jedyny, masz przede wszystkim Haxona, pamiętaj.
<Elfka zacisnęła wargi i przed chwilę patrzyla gdzieś w dal.>
- Wracaj najszybciej jak możesz. Uważaj na siebie... Mam cos dla ciebie.
<Mroczna wyjęla z malej sakiewki na szyi srebrny łańcuszek z zawieszonym na nim niewielkim, szarym kamyczkiem.>
- Ten wisiorek wygląda niepozornie, ale zaklęłam w nim wszystkie swoje uroki ochronne, które znałam. Ochroni cię on, przynajmniej w znacznej części, od ataków na umysł i paraliz ciała. Wzmocni też trochę twoje czary. Ja mam podobny kamyczek. Jesli z szarego koloru przejdzie w bialy, będę wiedziala, że jesteś chory lub ranny, a jeśli zrobi się czarny, to znaczy że ty... ale będę się modlić do Shillien żebyś zawsze byl cały i zdrów. No, idź już.
<Irgiana podchodzi bliżej maga i stając na palcach zawieszamagowi na sziy swój prezent. Obejmuje go mocno. Zbulu wdycha zapach lawendy, jakim pachną jej włosy. Obejmuje dłonią jej glowę i przybliża twarz do jej twarzy tak, iz są cale od siebie. Patrzą sobie w oczy... a potem delikatnie calują.>
- Nie mów pozostałym klanowiczom, że mnie jeszcze dziś widzialaś zanim wyjechalem. Niech myślą że jedynym moim pożegnaniem jest ten liścik. Muszę juz iść, czas nagli. Wrócę tak szybko jak będę mógł. Bywaj Mroczna...
<Zbulu pocałował Irgianę w policzek i powoli oddalił się. Elfka patrzyła za nim, póki nie zniknął za horyzontem. Westchnęla, poczym wrócila do tawerny i zabrała wisiorek, a potem do swojego pokoju na górze, by spróbować ponownie zasnąć. Gdy jednak połozyła sie na łóżku nie zapadła w sen, za to przez cały czas walczyła ze łzami i głuchym jękiem, który wydzierał sie jej z gardła. Tak minął jej cały poranek. Gdy z dołu dobiegły ją dość liczne głosy ludzi zbierających sie na śniadanie, wstała, ogranęła się i zeszła na dół. Przy klanowym stole siedział Kahi i wykłócał się o coś z Haxonem. Legha jeszcze nie było, Xath jak wczorajszego dnia wyszedł tak do tej pory nie wrócił, Seth ostroznie badał swój tyłek, czy jest juz w stanie na nim usiąść a reszta towarzystwa jadła i piła. Mroczna usiadła dotychczasowym miejscu Zbula i zaczęła się przysłuchiwać wrzaskom krasnoluda i gladiatora.>


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Haxon




Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa (odwiedzcie mnie!!!)

 PostWysłany: Pon 15:30, 03 Lip 2006    Temat postu: Back to top

-Czyś ty całkiem zwariował!! Po moim trupie do jasnej cholery!!!

Darł się Haxon prosto w twarza Kahiego.

-Ja rozumiem ze Xath ma kłopoty i lepiej cichaczem opuscić okolicę! Rozumiem że przebranie będzie przydatne, mogę zdjąć zbroję. Jednak pomysł by udawac oddział łowców nagród prowadzący na stracenie dwojke elfów to głupota! Xath moze przywykł do takich numerów ale nie pozwolę robić z Irgianny banitki! Może i ona zniesie zelżywości z ust napotkanych na szlaku wędrowców i mieszkańców wioski przy szlaku na przelęczy ale mnie, na honor, krew zaleje i wbebeszę kazdego sukinkota który ja obrazi!!! Jeśli musimy robic tą maskaradę dla zmylenia pogoni to zwiażcie MNIE razem z Xathem! Obijcie mi pysk na zielono-fioletowo dla lepszego kamuflażu, słowa skargi nie powiem! Ale od Gwiazdeczki wara!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Haxon dnia Wto 0:49, 04 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pon 19:23, 03 Lip 2006    Temat postu: Back to top

- Hax, uspokój się -odezwala sie elfka zmęczonym, zirytowanym tonem. Wciąż walczyla żeby sie nie rozryczeć na caly glos. Bez Zbula bylo tak... pusto. Tak nijako. - Mnie jest wszystko jedno, co ze mną zrobicie. Czyżbyś już zapomnial calej mojej historii, którą po dlugich naciskach wydusileś ze mnie w calości, z każdym najboleśniejszym szczególem?! Już nie pamiętasz, jakich ja już upokorzeń w życiu doświadczalam?!- żal, gniew i bezsilna zlość, tlumione wiele miesięcy, znajdowaly ujście. Irgiana nawet nie próbowala ich pohamować bo wiedziala, że jej sie to nie uda.- Od ciemnych chlopów nie ufających elfce i to mrocznej, gdym chciala im pomóc i uleczyc kogos z wioski gdy przez nią przejeżdżalam?! Wiesz co slyszalam?! "Mutantka, nieludź, śmierć chodząca, zaraza, znachorka, czarownica"- to tylko najlagodniejsze epitety, jakich musialam sluchać. No i czyzbyś zapomnial o ograch?! O tym wszystkim co mi zrobily?! Zobacz!!! - mroczna podciagnęla brzeg tuniki wysoko by odslonić lewe biodro i oczom Haxona ukazal sie obrzydliwy, wypalony prętem do znakowania bydla napis w języku wspólnym na tych ziemiach "ogrza dziwka". Irgiana drżala wciąż z wścieklości. - Na co dzień używam magii maskującej, więc nikt tego nie widzi, ale dziś mi się nie chcialo. Co wieczór musze patrzeć na to znamię, gdy się myję. Przypomina mi, jak co wieczór przychodzili do mnie po klikunastu... Wielcy, zarośnięci, brudni, zwalali sie na mnie po kolei, sapiąc, dysząc i obśliniając mnie. Tak bylo co noc... mialam dość po tygodniu, czulam się nikim, chcialam się zabić!!! To, co zamierzacie zrobić to nic, to luksusowa podróż, korona mi z glowy nie spadnie. A tak w ogóle to zostawcie mnie wszyscy! - Elfka wybiegla z tawerny, szlochając.

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Zbulu
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

 PostWysłany: Pon 15:04, 10 Lip 2006    Temat postu: Back to top

Ciemność, wszędzie dookoła ciemność i cisza. Jakaś postać leży nieruchomo. Mroczna elfka leży w swoim posłaniu, śpi. Nie jest to jednak spokojny sen. Jej oddech jest nierówny, jest cała mokra od potu, nagle rzuca się w swoim posłaniu wydając jęk, jednakże nie odzyskuje przyomności nadal spi..... i śni...

Potężne grube i umięśnione cielsko, szkaradna twarz z wystającymi kłami...Ogr. Jeden, drugi, trzeci.....Pięciu, w jaskini a pośrodku ludzkie ciało. Kobieta, naga cała we krwi, pokaleczona maltretowana i....nie żywa.

U wejścia do jaskini jeden z obrzydliwych stworów zajada coś krwistego, reszta ogrów kręci sie po jaskini szykując sie do snu. Jeden już spi. Ciało nagiej kobity nie robi na nich żadnego wrażenia, stracili nią zainteresowanie. Dostali to czego chcieli i nie jest im już więcej potrzebna...do jutra rana...jak zgłodnieją.

Nagle pojawia się światło a wraz z nim ciepło i ogień. Nie jest to naturalne zjawisko, jest to kula ognia, czuć od niej żar i moc. Porusza się szybko, dąży prosto do celu. Trafia w ogra który siedział przy wejściu jedząc. Ogr czyjąc ciepło i widząc swiatło odwraca się tylko po to aby zobaczyć jak ognista kula pędzi w jego kierunku. Ogr rzuca się w panice do ucieczki, prubuje uchylić się przed pędzącym pociskiem jednakże nie ma szans. Kula ognia trafia go w pierś. zatapiając się w jego wnętrzu. Ogień rozprzestrzenia się po jego ciele wypalając włosy i łachmany które nosił. Ogr pada na ziemie ogień znika równie szybko jak się pojawił. Na ziemi zwęglone cielsko z dziurą w piersi, z ciała unośi się dym i czuć swąd. Znowu cisza i ciemność. Nie trwa to zbyt długo pozostałe stwory wyrwane z szoku przez krzyk swego przywódcy chwytają za brońi i prezyjmując pozycje obronne względem wejścia do jaskini. Całe zamieszanie przerywa na chwilkę pojawienie się ludzkiej postaci w wejściu do groty. Człowiek nosi szaty podróżne, kaptur zarzucony na głowę w jego rękach długa rzeźbiona laska, leciutko promieniująca czerwoną poświatą. Z głębi kaptura słychać głos.
- Zginiecie - Jedno słowo wypowiedziane z pewnościa i z nienawiścią.
Postać maga nagle staje cała w płomieniach jednakże nie czyni mu tu krzywdy zaczyna inkantację następnego zaglęcia kierując swoją laskę w stronę zbitej grupki ogrów.

Krzyk wydziera się z gardła największego z ogrów. To on jest ich przywódćą i rozkazuje im atakować maga. Stwory z uniesioną bronią rzucają się w kierunku maga......

Igriana budzi się nagle. Podnosi się cała zlana potem. Jakiś hałas wyrwał ją ze snu, ignorując wszysto szuka swojega wisiorka z szarym kamieniem, takim samym jaki podarowała magowi przy pożegnaniu. Jej ręce trzęsą sie kiedy przegląda swój tobołek, jest zdenerwowana i przestraszona nie wie jak skończył się pojedynek nie wie czy Zbulu poradził sobie z resztą ogrów, wie iż może to być za wiele dla jednego maga. Wie także iż jak tylko spojrzy na swój kamień jego kolor powie jej wszystko......


Obijacie się co to ma znaczyć niedługo ja wróce z wyprawy a wy nadal będziecie się zastanawiać jak wyruszyć w podróż hehe, a tak poza tym to bawie się swietnie jest co robić i z kim wypić. Jak narazie kac uniemożliwił mi picie tylko jednego dnia hehe. Zamierzam jeszcze sie co nieco zabawić a już teraz wiem iż w niedzielę w samolocie będę umierał....kumpel wraca do kraju w sobotę ehhh będzie się działo.
- Zbulu.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Wto 10:37, 11 Lip 2006    Temat postu: Back to top

Wreszcie wypatrzyla mieszek i sięgnęla po niego. Palce drżaly jej tak, że miala spore klopoty z jego rozwiązaniem. Czula przez cienką skórę woreczka, że kamyk jest bardzo cieply, więc jej sen nie byl jedynie koszmarem, kamyk na pewno zmienil barwę. W końcu kamyk wysunąl się na jej dloń. Kaplanka zacisnęla powieki. Bala się spojrzeć na niego. Wreszcie zebrala się na odwagę i spojrzala. Kamyk byl Bialy. Więc Zbulu żyl, ale byl ranny. Irgiana rozplakala się z ulgi, ale i ze strachu. Zaczęla inkantować, ściskając kamyk, potężne elfickie blogoslawieństwo... Pięść ściskająca wisiorek byla morka od lez splywających z oczu elfki. Zaczęla się druga część zaklęcia - Irgiana przelewla swoje sily witalne w kamyk, by móc je potem przeslać do Zbula. Ponownie poczula tą samą slabość jak wtedy gdy odczarowywala brodę Kahiego. Sily opuszczaly ją bardzo szybko, jednak wiedziala, że nie może za żadne skarby przerwać przeplywu energii. Drżala z wysilku, plakala już nie tylko ze strachu o maga, ale i z bólu. Czula się jakby każdy najmniejszy nerw w jej ciele byl przypalany żywym ogniem, cale jej cialo zdawalo się sprzeciwiać temu co robila. Irgiana miala w pamięci fakt swojej choroby po ostatniej przygodzie z magią zbyt trudną jak na jej wiedzę i doświadczenie, lecz w tym momencie liczylo się tylko jedno - pomóc Zbulowi. W końcu zaklęcie dobieglo końca, a kaplanka opadla zemdlona na lóżko. Nie miala sily mysleć, czy tym razem to przeżyje...

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Zbulu
Administrator



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

 PostWysłany: Wto 20:11, 11 Lip 2006    Temat postu: Back to top

Mag budzi się z okropnym bulem głowy. Leży na ziemi, słyszy pomruki jakis stworów. Instyktownie zachowuje ciszę i się nie rusza. Zamyka oczy uspakajając się i stara sobie przypomnieć co robi na siemi i dlaczego w ustach czuje smak krwi a głowa go okropnie boli....Jakiś przebłysk w jego myślach, pojawia się nie wyraźny obraz. Widzi siebie rzucającego zaklęcie, podąża wzrokiem za swoją kulą ognia która leci wprost do wejści do jaskini, trafia ... w ogra..... już wszystko pamięta. To była dobra walka ich było pięciu on sam z tego co pamięta to zostało dwóch. Uśmiecha się w myślach na wspomnienie tamtej walki, ednego powalił zanim wszystko się zaczeło, gdy reszta na niego się rzuciła powalił następnego zanim zdążyli do niego dobiec. Otoczył sie barierą z płomieni gdy jeden ze stworów go zaatakował poparzył się, odskoczył zaskoczony co dało Zbulowi czas na posłanie go w zaświaty. I wtedy nie wiadomo z kąd nadleciał pocisk i ugodził go w czoło, padł nieprzytomny, życie powoli z niego uchodziło.
Podświadomie, czy też dzięki talizmanowi który nosił jego myśli podążyły w stronę Igriany. Poczuł jej świadomość, odczytał jej myśli i zdenerwowanie a potem koncentrację i niesamowicie silną wolę. Wtedy zaczął się oddalać, tracić kontakt jednocześnie powoli odzyskując świadomość.

Teraz już wszystko wiedział, gdzie jest, co tu robił i co się stało. Wiedział również iż przeżył tylko dzięki pomocy mrocznej a także to że Jej życie jest teraz w niebezpieczeństwie. Musiał coś zrobić musiał Jej pomóc. W jego głowie powoli rodził się plan. Słyszał jak dwa ozostałe przy życiu ogry kłócą się o coś. Po odgłosach wiedział iż są nieco dalej od nigo jeśli się pospieszy zdąży rzucić zaklęcie... tylko jakie.

Leżąc przez chwilkę rozmyślał różne taktyki. Jeśli zaatakuje jednego to dorwie go drugi, jeśli zaatakuje grupowo jego zaklęcia mogą okazać się za słabe. Wkońcu wiedział już co zrobi, troszke to ryzykowne i będzie się musiał nieco nagimnastykować, nieobejdzie się bez rozlewy krwi...jego własnej krwi... ale jeśli wszystko się uda jak zamierza uratuje i siebie i Mroczną, dzięki której jeszcze żyje.

Skoncentrował się, zebrał w sovie moc poderwał sie na nogi i odwrócił w stronę sprzeczających ogrów. Usmiechnął się szeroko, miał więcej szczęcia niż podejrzewał. Stwory najwidoczniej ysłaly iż nie żyje więc się nim nie przejmowali i szykowali się do opuszczenia jaskini.
Mag zobaczył iż najsilniejszy ogr doskonale nada się do jego planu.

Stwory albo zauważyły jakiś ruch albo usłyszały szelest szat gdyż natychmiast obruciły się w jego strone....za późno... Mag właśnie skończył inkantację zaklęcia snu. Włożył w te zaklęcie większość swej mocy i całą determinację na jaką go było stać. Przywódca ogrów padł na ziemię jak ściety nie ruszał się spowił go mocny sen. Zbulu nie miał czasu aby otoczyć się ognistą barirą, lub rzucić swoją ognistą kulę. Widział iż drugi ogr nadbiega w jego kierunku i że czeka go walka w zwarciu ale nie obawiał się miał jescze jednego asa w rękawie, nie było to może tak silne zaklęcie jak kula ognia ale było błyskawiczne i mógł je rzucać pomiedzy jednym unikiem a drugim, jednakże dzięki treningowi z zabujcą nauczył się kilku specjalnych kombinacji.
Walka nie trwała długo. Mag miał kilka ran ciętych lecz żadnej śmiertelnej a ogr leżał na ziemi martwy. Usmiechnął się do siebie mrucząc pod nosem zaklęcie z mrocznej szkoły magi, którą kiedyś studiował. Ciało stwora zaczęło się rozpadać a rany maga zasklepiać a wszystko w przeciagu kilkuy sekund.
- Ciakawe dlaczego przestałem studiawać nekromancję- Powiedział sam do siebie a odwracając się do spiącego przywódcy.
- Dobrze że żyjesz, co prawda nie długo już, ale twa energia przyda mi się muszę część z niej przekazać pewnej pięknej mrocznej elfce której zawdzięczam życie.
Powieziawszy to wziął w dłoń kamień który otrzymał od Igriany i tzymając go w dłoni przyłożył do czoła spiącego ogra.
- Dobrze że jesteś taki wielki i silny, masz wiele sił witalnych które przydadzą sie i mi i Igrianie.
Po czym wypowiedział zaklęcie wysysające energię życiową z nieprzytomnego stwora, przekazując większą jej część wprost do talizmanu. Gdy skończył ciało ogra leżało wysuszone. Wstał przyglądając się swojemu dziełu.
- To powinno postawić ją na nogi. Potrzebne mi jeszcze będą kły twoji i twoich kamratów... widzisz obiecałem komuś naszyjnik z ogrzych kłów.

Krzątając się po jaskini, odzyskując te kły które nie były złamane dostrzegł pocisk który o mało co nie pozbawił go życia. Zaczął się smiać i cały czaś smiejąc sie i wychodząc juz z jaskini powiedział sam do siebie.
- Wielki mag ognia!!! Samotny mściciel i obrońca ucieśnionych zabity prze zwykły kawałek skały. Nieźle by się reprezentoewało na moim kamieniu nagrobnym.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Irgiana




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Śro 10:58, 12 Lip 2006    Temat postu: Back to top

Tymczasem w tawrnie, w malym, jasnym pokoiku na lóżku leżala nieprzytomna ciemna elfka, na granicy życia i śmierci. W jej zmaltretowanym silnym zaklęciem umyśle bląkaly się tak jak poprzednio jakieś strzępki myśli, trudne do uchwycenia i rozpoznania obrazy... Tylko jedno w jej myslach pojawialo się wciąż i wciąż - czyjaś twarz. Po jakimś czasie udalo się elfce dojść do wniosku że to mężczyzna i że chyba ona ma z nim coś wspólnego. Po chwili zapadla z ciemność bez żadnych majaków.

Zbulu pędzil do tawerny, wyciskając z konia ile tylko można bylo. Po kilku dniach jego koń caly pokryl się krwawą pianą, a z boków buchala mu para, mag mimo tego nie zwolnil ani na chwilę, bo wiedzial, że to już niedaleko. Istotnie, w końcu dostrzegl między drzewami zarys tawerny. Gdy tylko wjechal na jej podwórze, zeskoczyl z ledwie żywego zwierzęcia i pognal do środka, rzucając koniuchowi przez ramię "Zajmnij się moim koniem!". Po wejściu do tawerny musial sie wstrzymać przez chwilę, gdyż panujący w jej wnętrzu pólmrok byl dla niego sporym kontrrastem po jeżdzie w jasny dzień. Po chwili, gdy jego oczy już sie przyzwyczaily, pognal na górę, do pokoju Irgiany.

Gdy wszedl zastal ją leżącą na lóżku, nieprzytomną, bialą jak papier, co dla jej rasy bylo oznaką iż w każdej chwili może wyzionąć ducha. Gardlo mu się ścisnęlo, podszedl do lóżka, usiadl i uniosl ramieniem lekko kaplankę tak, by jej glowa spoczywala w zagięciu jego lokcia. Drugą nerwowo szukal w sakwie kamyczka, w który przelal życie ogra. W końcu go znalazl, plożyl na sercu elfki i zacząl szeptać zaklęcia leczące i stymulujące przeplyw energii. Sily ogra wnikaly w cialo nieprzytomnej. Irgiana zadrżala, zaczęla chrapliwie oddychać, na jej czolo wystąpliy male kropelki potu, a skóra powoli wracala do normalnej barwy. W końcu kaplanka wzięla glęboki oddech i uchylila powieki.
- Zbu... Zbulu - szepnęla - żyjesz.
- Tak, żyję, wrócilem, jestem tu już, wszystko poszlo znakomicie - szeptal gorączkowo mag szczęśliwy, że udalo mu sie bez komplikacji przelać energię w jej cialo.
- Mój... kamyk. Powiedzialam... blogoslawieństwo, bo... byl bialy... nie chcialam żebys zginąl, byleś ranny... co się stalo? - mówila z trudem, utrzymanie świadomości bylo dla niej dużym wysilkiem. - Powiedz, co się stalo, ja nic nie pamiętam, nic nie wiem, tak mi slabo...
Zbulu przytulil ją. I zacząl opowiadać.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Elisjum Lineage II Allseron Strona Główna -> Porozmawiajmy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach